Polska klasyka mniej znana - 4 książki, które warto znać


Dziś przygotowałam pewien zbiór. Dość krótki, ale treściwy. Pozytywistyczny i trochę romantyczny. Cztery książki, które warto znać, przeczytać lub chociaż zajrzeć i poznać. Nie musicie czytać od deski do deski! Ale zachęcam przynajmniej do liźnięcia tej klasyki literatury polskiej :)

Z racji braku czasu na pisanie dłuższych recenzji (bo egzamin), postanowiłam podzielić się na blogu z krótkimi opiniami, które w części możecie znaleźć też na moim profilu Lubimyczytać.pl. Wybrałam tylko kilka książek: są to niedawno przeczytane lektury, głównie pozytywistyczne, bo ta epoka najbardziej do mnie przemawia. Publikuję je w ramach "promocji" dawnej i zapomnianej literatury polskiej. Myślę, że warto znać takie pozycje, że nie są to tylko lektury dla polonistów i każdy inny czytelnik i mól książkowy może zapoznać się z nimi, a nawet je polubić ;) Zatem zapraszam do zapoznawania się z niebanalną klasyką mniej znaną!


1. Aleksander Świętochowski Dumania pesymisty


Świętochowski, jako jeden z pozytywistycznych publicystów, ukazuje w "Dumaniach pesymisty" swoje poglądy, zgodne z obowiązującymi ówcześnie trendami. Pisze między innymi o asymilacji Żydów, emancypacji kobiet. Dzieli się z czytelnikami ze swoją wizją świata, ze swoimi poglądami i opiniami, z którymi często trudno się zgodzić, jako że żyjemy już w zupełnie innej rzeczywistości. 

Z pewnością tego nie znacie. Jest to króciutka książka (nie liczy chyba 100 stron), która została napisana nieco filozofującym stylem i przez to może wydać się zbyt ambitna dla niektórych, ale polecam, bo warto się zapoznać z jednym z najlepszych polskich publicystów. 





2. Juliusz Słowacki Beniowski 


Wśród mniej znanych pisarzy, których Wam prezentuję, Słowacki jest pewnie zaskoczeniem, bo przecież każdy wie, że "Słowacki wielkim poetą był!". Ale wydaje mi się, że Beniowski to chyba zapomniany poemat, który warto poznać. 

To poemat dygresyjny o losach i podróżach szlachcica Maurycego Beniowskiego (wzorowanego na autentycznej postaci Beniowskiego). Wydarzenia dotyczą przeważnie konfederacji barskiej. Ale fabuła tego poematu stanowi niecałą połowę, druga połowa to oczywiście dygresje i to one sprawiły, że jest to dzieło warte szczególnej uwagi.

Julek zaskoczył mnie w tym dziele swą ironią i dystansem. A ten poemat pisany oktawą to chyba szczyt mistrzostwa w sztuce poetyckiej. Bo to mistrzostwo ograniczać się do tylu wersów, a rozpisywać się o sztuce, o krytyce, o sobie, w dygresjach na kilka strof. Zresztą słynne już zdanie najlepiej to potwierdza: "Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa".

Beniowski to wielkie dzieło. Może nie dorównuje Dziadom czy Panu Tadeuszowi, ale jest napisane językiem równie kunsztownym i giętkim, właśnie jak to napisał Słowacki. Zresztą po to on powstał: aby wykazać się swoimi umiejętnościami poetyckimi, odpowiedzieć na zarzuty krytyki oraz być kolejnym głosem w sporze z Mickiewiczem. Chyba jedyną wadą jest to, że trudno ogarnąć kiedy się zaczyna i kończy dygresja, przez co czyta się to dość wolno - ciągle trzeba wracać do poprzednich wersów, by nadąrzyć za autorem. Ale i tak - warto zajrzeć do tego utworu.



3. Antoni Sygietyński Na skałach Calvados

Pierwsza polska powieść naturalistyczna. Tak, to właśnie to dzieło według krytyków spełnia założenia naturalizmu (tego francuskiego, wybitnego). A o czym to? Nie chcąc zdradzać całej fabuły, powtórzę tylko to, co napisał sam autor w podtytule: powieść z życia normandzkich rybaków. O normandzkiej wiosce rybackiej pisała też Konopnicka w swym cyklu opowiadań Na normandzkim brzegu i wyszło jej to zdecydowanie lepiej niż Sygietyńskiemu, choć nie naturalistycznie, ale ładnie po prostu. 

Nie jest to, jak dla mnie, najwybitniejsza powieść. Dość prosta i płytka narracja, aczkolwiek wiele tu nawiązań do Zoli i Flauberta, zwłaszcza w postaci Berty, do której stworzenia inspiracją bła ewidentnie Emma Bovary. Wydaje mi się jednak, że Sygietyński napisał tę pierwszą polską powieść naturalistyczną jedynie z powodu czystej fascynacji Flaubertem. W świetle tego powieść z życia normandzkich rybaków jawi się raczej jako falubertowska czy zolowska kalka niż nowatorska powieść. Według mnie Sygietyński stworzył coś na wzór dzisiejszej twórczości fan-fiction. 

Co prawda, jednak jest to wciąż pierwsza polska powieść naturalistyczna i nie można o tym zapominać i ten fakt w jakiś sposób "ratuje" jeszcze Na skałach Calvados i Sygietyńskiego. I właśnie z tego powodu polecam zapoznać się z tą książką.

Jeśli chodzi o polski naturalizm, to Zapolska w Kaśce Kariatydzie lepiej sobie z nim poradziła, choć nadal nie dorównuje francuskiemu.



4. Gabriela Zapolska Kaśka Kariatyda 

Powieść Zapolskiej napisana chyba na podstawie jej dramatu o tym samy tytule (to ciekawostka: Zapolska ogólnie lubiła pisać powieściowe rozwinięcia do swych dramatów, z których lepiej jest znana). Historia biednej dziewczyny, prostej, religijnej i pobożnej, która zostaje "wrzucona" (chwyt zolowski → zob. np. Brzuch Paryża lub Germinal) do obcego jej miejskiego środowiska. 

Według mnie jedna z lepszych polskich powieści, które próbują dorównać francuskiemu naturalizmowi. Poza naturalistycznymi opisami życia biednej i niewykształconej gosposi ciekawe i warte uwagi są tutaj też fragmenty ze sposobem myślenia głównej bohaterki. Te psychologiczne opisy bardzo rozwijają tę powieść. Dzięki nim czytelnik może wczuć się w główną bohaterkę i zrozumieć jej dramat - jest biedną gosposią, która uczy się żyć w mieście: brudnym i grzesznym w przeciwieństwie do Kaśki. 

Zapolskiej zdecydowanie się udało wpleść naturalizm - jest cielesność, seksualność człowieka, brudy i grzechy miasta oraz determinizm, którym można tłumaczyć dramat Kaśki. Czyta się niemal jednym tchem, odpowiednio porusza i szokuje.



To już tyle. Mam nadzieję, że chociaż do jednej z nich zajrzycie i przeczytacie. Starałam się ułożyć je w kolejności od najbardziej ambitnej do najbardziej przyjemnej :) Wśród tych wszystkich nowości wydawniczych warto czasami przypomnieć sobie minione epoki i odkryć na nowo jakiegoś zapomnianego pisarza. 

Komentarze

  1. Przyznaje - nie znam żadnej z nich. Ba, z autorów znam tylko Słowackiego. Tak to jest jak się jest totalnie na bakier z rodzimą literaturą. Chyba czas to zmienić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam, zachęcam, bo nasza literatura kryje w sobie prawdziwe perełki :)

      Usuń
    2. Szkolne lektury skutecznie mnie odwiodły od takiego myślenia. Może teraz gdy nie mam och na głowie spróbuje na nowo. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

(Oj) czysty język

Dziwacy w literaturze: nimfetki, motyle i sobowtóry Vladimira Nabokova

Lista książek "must read"