#throwback


Jest luty. Skorpion siedzi przy biurku przed monitorem laptopa i czyta notatki do egzaminu z literatury współczesnej. Gubi się już w wierszach. Myli się w zeznaniach. Opowiadania łączą jej się w jedną, wielką powieść współczesnej literatury polskiej. Ale mózg pracuje, wyobraźnia wyzwala nowe opisy rzeczywistości. Boi się, co przyjdzie jej do głowy na egzaminie. Bo nigdy nie jest do końca pewna, czy jej mózg czasem nie zaczyna szwankować. Co jest wyznacznikiem normalności? 


Próbuje się zorganizować. Układa plan nauki. Rozpisuje sobie autorów. Dzieli na gatunki, tematy i daty debiutów. Czy to ma sens? Zaczyna czytać po kolei wszystkie notatki, jakie ma. Czyta, popijając wystygłą już herbatę. Wcale się nie denerwuje przy tym. Próbuje na spokojnie ułożyć sobie ogólny zarys historii literatury współczesnej. Zastanawia się nad tym, czy sama nie mogłaby zacząć pisać. Refleksja ta przychodzi po lekturze wierszy Jacka Podsiadły. Są dla niej infantylne i zrodzone dziełem przypadku. Ale na egzaminie powie, że to jeden z ważniejszych współczesnych pisarzy. Nie przyzna się, że sama mogłaby napisać wiersz o postrzępionej gazecie.

Ale o co chodzi w poezji? O to, by pokazać swój kunszt słowa? Czy o to, aby pokazać swoje emocje? Skorpion siedzi i myśli. Tępo patrzy na jadące samochody pod oknem. Zawsze tak jeżdżą. Rano trochę wolniej, w nocy rzadziej, ale zawsze coś tam przejeżdża. Więc myśli nad poezją. Kątem oka widzi swoją półkę z książkami. A na niej nazwisko Białoszewski. Białoszewski... Białoszewski... Białoszewski. Tak, Miron. On dobrze wie, jak tworzyć poezję. Z codzienności. Z szarości. Z powszedniości. Z życia. Z siebie. Z Ciebie. Tak po prostu. Bez żadnego patosu. Bez większych emocji. Tylko wyobraźnia. Tylko słowa. Tylko ja. Tylko poezja. Proste.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziwacy w literaturze: nimfetki, motyle i sobowtóry Vladimira Nabokova

Koniec pewnego etapu