Przyjmę pracę od zaraz


Studiując dziennie polonistykę wcale nie miałam czasu ani ochoty na pracę. No ale musiałam. Za coś trzeba balować przecież. A "za hajs matki" to już trochę wstyd w tym wieku. Dlatego kombinowałam, szukałam i jakoś wyciągałam dobę, balansując na granicy bycia zombie i żywym człowiekiem, by pracować w miarę normalnym miejscu, zarabiać jakieś pieniądze i jeszcze jakoś pozaliczać te egzaminy na marne tróje. Gdy już sobie coś znajdujesz, dopiero wtedy czujesz się prawdziwym studentem. Przynajmniej ja tak miałam :D W tym wpisie chciałabym opisać moją przygodę z pracami dorywczymi. Dlaczego według mnie to bardzo ważna lekcja?

Jako dwudziestojednoletnia studentka polonistyki miałam już za sobą praktyki na portalu dziennikarskim i podpisaną umowę na trzymiesięczny staż jako copywriterka. Jednak po moich 22. urodzinach i po kilku miesiącach bezrobocia nastały dla mnie trudne czasy bez pieniędzy i z niewielkimi perspektywami na znalezienie kolejnego stażu w kręgu moich zainteresowań (plan zajęć był tragiczny). Trzeba było więc kombinować. Jednak żeby być szczerą, przyznać muszę się do mojego ogromnego lenistwa i jeszcze większej niechęci pracowania byle gdzie. Pracowałam już w call center i wiedziałam, że taka praca jest nie do zniesienia. Przynajmniej dla mnie. Byłam wtedy bardzo negatywnie nastawiona do takich dorywczych prac. A przecież większość moich znajomych - również studentów - właśnie w taki sposób sobie dorabiało i się utrzymywało. Potrzebny był porządny kopniak w dupę, żebym się przełamała. I wiecie co? Poszłam do pracy. A jak.


Najpierw był Empik i praca na kasie. To było tylko kilka dni w okresie przedświątecznym, ale były bardzo intensywne. Kiedyś wydawało mi się, że taka praca to nic. Bo co to za problem zeskanować artykuł i wydać resztę? W Empiku nie wyglądało to tak miło. Przez 8 godzin stałam w jednym miejscu. Często zdarzało się, że i dłużej. Samo skanowanie nie było trudne. Ale przy sporych kolejkach do kas trzeba było zwiększyć tempo i jeszcze wcisnąć klientowi promocyjny produkt. Nie było lekko. Zwłaszcza gdy trafiał się klient roszczący sobie prawo do wszystkiego i traktujący kasjera jak życiowego nieudacznika. A trzeba było mieć banan przyczepiony na stałe do twarzy. I co? Ja, największa pesymistka, hejterka i malkontentka zaczęłam pracę z ludźmi na żywo i musiałam być przy tym miła! Serio, pierwszego dnia miałam ochotę wszystkich tych ludzi pozabijać. Wkurzało mnie wszystko i przeklinałam siebie w myślach, że wpadłam na ten pomysł, by tu pracować. Jednak następnego dnia coś się we mnie zmieniło. Na kasie obok stanęła dziewczyna - rok starsza, studiowała administrację, ładna z buzi, ale z wiecznym grymasem niezadowolenia. Zobaczyłam w niej siebie samą z wczorajszego dnia. Ja tak wyglądałam! Młoda dziewczyna, nie brzydka, ze skwaszoną miną. Coś strasznego! Przemyślałam sobie wtedy co nieco i postanowiłam od tej pory pracować z większą pokorą

Początki są najtrudniejsze, ale i najważniejsze. Dzięki tym paru dniom pracy w Empiku - mojej pierwszej pracy z klientem na żywo nauczyłam się, że należy być uprzejmym i miłym dla każdego. Nawet jeśli przychodzi do ciebie jakiś gbur i rzuca z pogardą artykuły. I wcale nie chodzi tu o jakąś zasadę typu "klient - nasz pan", Doszukiwałabym się tu zwyczajnej ludzkiej uprzejmości, której każdy z nas oczekuje od drugiego człowieka, jeśli chcemy żyć w normalnym świecie. Praca na kasie była dla mnie ważną lekcją wzajemnego szacunku. Jednak gdy po miesiącu zaczęłam pracę w sklepie odzieżowym jako doradca, ponownie straciłam wiarę w ludzkość. 


Sklep odzieżowy - praca dla tych, co mają "wyj*bane". Dlaczego? W większości sklepów odzieżowych zaliczających się do tzw. sieciówek, praca na stanowisku "doradca klienta" polega przede wszystkim na zachowywaniu porządku na sklepie. W zakres obowiązków wchodzi więc nie tylko pomoc klientowi w znalezieniu danej rzeczy, lecz także ułożenie wszystkiego ładnie na półce czy wieszaku i ogarnianie przymierzalni, w tym także łapanie ewentualnych złodziejaszków, którzy trafiają się wszędzie. Ja trafiłam do sklepu sportowego z przeważającą częścią obuwniczą. Ok, myślałam sobie, że tu nie będzie problemów z klientami. Ceny niby outletowe, ale jednak marki należące do tych droższych. Byłam przygotowana na różnych klientów, ale byłam w szoku, gdy już pierwszego dnia moimi głównymi klientami były typowe dresiki z dzielni oraz matki z dziećmi, którzy mieli gdzieś fakt, że są w sklepie także inne osoby, a pudełka z butami mają swoje miejsce. Tragedia. Nauczyłam się tu jednego - spora część ludzi czuje się panami, uważa się za kogoś lepszego i gardzi sprzedawcami w sklepie, uważając ich za ludzi z "gorszego sortu", życiowych nieudaczników. Poza tym, niewiele ludzi szanuje twoją pracę i zazwyczaj to oni wiedzą lepiej, co sprzedajesz. 

Zanim poznałam pracę w sklepie odzieżowym nie myślałam, że jest ona aż tak niewdzięczna. Będąc klientką zawsze zwracałam uwagę na to, by nie rzucać rzeczy byle gdzie, by odpowiedzieć "dzień dobry", wchodząc do sklepu, i generalnie zachowywać się jak człowiek, a nie bydło. Dopiero znajdując sie po drugiej stronie, zrozumiałam i doświadczyłam na własnej skórze, że znajomi, którzy już wcześniej tak pracowali, wcale nie przesadzali, nazywając klientów właśnie bydłem czy świniami. To prawda, można tego nie widzieć, chodząc po galeriach handlowych i skupiając się na sobie, ale otaczają nas jakieś kreatury, nawet nie zwierzęta, a właśnie jakieś nieludzkie kreatury. 

Cóż, z perspektywy czasu myślę, że te doświadczenia uczyniły mnie silniejszym i lepszym człowiekiem. Bywało, że czułam wobec kogoś pogardę, nigdy jednak jej nie okazywałam. Dzisiaj wiem, że to bardzo złe uczucie i staram się nikim nie gardzić. Nie wszystko mi się podoba, nie ze wszystkim sie zgadzam, jest sporo rzeczy, które mnie wkurzają i wywołują we mnie skrajne emocje, ale nauczyłam się nie przejmować tym, jeżeli nie dotyka mnie to personalnie. Pogodziłam się z tym, że ludzie już tacy po prosty są. A jeśli nie możesz ich zmienić, to przynajmniej zacznij od siebie i bądź lepszym człowiekiem. 

Pamiętajcie: żadna praca nie hańbi. I szanujmy się wszyscy nawzajem! 

Peace and love

Komentarze

  1. Też parałam się już różnych rzeczy podczas studiowania i wiem jak ważne jest szanowanie innych. Wszystko wydaje się łatwe, proste i przyjemne dopóki sami tego nie doświadczymy ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

(Oj) czysty język

Dziwacy w literaturze: nimfetki, motyle i sobowtóry Vladimira Nabokova

Lista książek "must read"