Morskie opowieści
Nad morzem czuję się jak u siebie. Bywam tam rzadko, ale jak już jestem, to pełną piersią wdycham tamtejsze powietrze i wsłuchuję się w szum morza. Od dziecka ciągnęło mnie nad wodę. Jednak morze po raz pierwszy ujrzałam dopiero w wieku 11 lat. Pamiętam, że do tego czasu fascynowało mnie wszystko, co morskie i nadmorskie. Dlatego uwielbiałam słuchać szumu z muszli, która stała na regale u Babci i wyobrażać sobie jak to jest na plaży. Czasem mam wrażenie, że powinnam mieszkać w jakiejś nadmorskiej miejscowości, bo to jest moje miejsce na ziemi.
Moje wyobrażenie o nadmorskich miejscowościach utrwaliło się na tyle mocno, że kilkukrotne towarzysko-imprezowe wyjazdy nad morze nie zniszczyły tego obrazu. A wierzcie mi, że mogłam ostro zniechęcić się do polskiego wybrzeża ze względu na zaśmiecone plaże, Januszy i innych parawaniarzy. Od Władysławowa, przez Mielno, aż do Świnoujścia, polskie plaże są udekorowane butelkami po piwie, parawanami, a wszystko okraszone zapachem frytek belgijskich i muzyką disco-polo.
Ale mimo wszystko pielęgnuję w sobie wyobrażenia ukształtowane przez książki, bajki, filmy. Wiadomo, że rzeczywistość może wyglądać inaczej, ale - trochę przekornie i ironicznie - always look on the bright side of life... Po prostu fajnie jest patrzeć na świat przez pryzmat swoich własnych wyobrażeń. Ja bardzo to pielęgnuję. Jestem też sentymentalna, co pomaga konserwować pewne doznania i wyobrażenia.
Nie ma nic złego w życiu według tego, co się wymyśliło.
Jest coś tajemniczego w tej linii horyzontalnej, gdzie niebo styka się z morzem. Uwielbiam wpatrywać się w ten punkt i doszukiwać się różnych fantazmatów. Czasem obserwuję przepływające statki i czekam aż znikną za horyzontem. Ale to wsłuchiwanie się w szum wody i patrzenie, długie i usypiające, na ruch fal jest bardzo hipnotyzujące i magnetyzujące. Dlatego dla mnie odpoczynek nad morzem, to przede wszystkim siedzenie na plaży i patrzenie na morze. Całodniowe opalanie to nie moja bajka.
***
Gdynia nie jest miastem nastawionym mocno na turystów, więc wybierając się tam nie ma co liczyć na ogromne atrakcje i rozrywki. Jest co prawda "strefa rozrywki" koło portu i plaży, świetne Muzeum Emigracji oraz muzea w postaci okrętów ORP Błyskawica i Dar Pomorza, a także coś w rodzaju warszawskiego Centrum Nauki, ale to w sumie tyle. Z pewnością jest to dobre miejsce, by odpocząć, by pozwiedzać, by poczuć nadmorski klimat. Będąc w Gdańsku, trudno mi było go poczuć ze względu na tłumy turystów. Nie chcę mu umniejszać, bo zachwycił mnie starówką - ach, ta poniemiecka architektura! Jednak to w Gdyni poczułam właśnie ten klimat morza i tego, że miasto jest z nim silnie związane.
Komentarze
Prześlij komentarz