Jak żyć po stracie?

Jak żyć, panie premierze? Pamiętacie tę sytuację z telewizji? Parę lat temu głośno było o pewnym panu, który nie wiedział jak żyć po przejściu nawałnicy. Pozalewane domy, zniszczone uprawy i ogólnie nieciekawa sytuacja finansowa. Pan na spotkaniu z premierem pyta się go, jak żyć i mówi, żeby przyjechał i zobaczył, jakie są warunki na polskiej wsi. Narzekał? No narzekał. Ale czy miał coś na swoje usprawiedliwienie? Pogoda jest nieprzewidywalna, mógł odpowiednio zabezpieczyć, mógł przygotować się na takie sytuacje, ale polak mądry zawsze po szkodzie...

Prawdopodobnie rolnik dostał pomoc, ale to nurtujące pytanie jak żyć? pozostało bez odpowiedzi. Ale czy w ogóle istnieje jakaś odpowiedź na to pytanie?



Miliony ludzi na całym świecie w akcie desperackiego szukania pomocy wpisuje w wyszukiwarkę frazy: jak żyć, co zrobić ze swoim życiem, co robić w życiu itd. Czy to nie dziwne? Czy to nie niepokojące? Jak to możliwe, że ludzie nie wiedzą, jak żyć? Zadaję te pytania bynajmniej nie dlatego, że sama mam super poukładane życie, jestem szczęśliwa i wiem, co mam robić. Ja też szukam odpowiedzi na to, jak żyć. Z tą różnicą, że nie szukam odpowiedzi u premiera czy w internecie ;) Szukam w książkach i czasopismach. Taka drobna różnica. Ale jednak... Miliony ludzi na całym świecie nie wie, jak żyć. Włącznie ze mną. Jak to możliwe? Jak to tłumaczyć i co na to poradzić? Czy jest jakaś rada?

Gdy chodziłam do gimnazjum byłam mocno zagubiona, zamknięta i negatywnie nastawiona do życia. Owszem, bawiłam się, miałam koleżanki i dobre dzieciństwo, ale chyba nie cieszyłam się życiem tak, jak inni moi rówieśnicy. Wszystko bardzo mocno przeżywałam w sobie. Dołowałam się i byłam wiecznie zgorzkniała, marudna i niezadowolona.

Pod koniec gimnazjum umarł mój Ojciec. I stan wiecznego przygnębienia i marudzenia utrzymywał się jeszcze dłużej.

Pomogły mi wtedy nieco książki, filmy czy muzyka. Idąc do liceum starałam się jednak jak najlepiej ukryć swą przeszłość i zapomnieć o wszystkim, by zacząć ten etap z czystą kartą i móc przeżyć ten czas jak najlepiej. W końcu liceum to miał być najlepszy czas w życiu. Trochę tak było, a trochę nie. Z perspektywy czasu wiem, że odcinając się od wszystkiego, zdusiłam w sobie pewne emocje, które powinnam przeżyć i odczuć. Z tego też powodu, mimo że próbowałam coś w sobie zmienić, nie zaszła u mnie wielka zmiana. Może i jestem dzisiaj nieco bardziej otwarta i pozytywna. Studia, praktyki i praca dużo we mnie zmieniły. Jednak prawda wygląda tak, że pewnie nigdy nie pozbędę się z siebie tej melancholijnej natury, która była we mnie od zawsze. I pewnie nigdy nie będę przebojową osobą, która podbije świat. Ale jednego jestem pewna - zmieniam się. Stale i bez przerwy coś w sobie zmieniam. I pewnie będę się tak zmieniać aż do śmierci. Bo tak mi się wydaje, że życie polega na ciągłym przeobrażaniu się.

W związku z tymi doświadczeniami moje szukanie odpowiedzi na to, jak żyć, wyglądało raczej tak, że zaczęłam interesować się psychologią. Trochę poczytałam na ten temat i dziś umiem cytować z tych książek jakimiś mocno refleksyjnymi zdaniami i przemyśleniami o życiu, świecie itd. Trochę się z tego śmieję, bo uważam, że nie ma jednej, dobrej odpowiedzi i rady jak sobie radzić w życiu. Każdy ma swoje sposoby. Oczywiście, to bardzo fajne, kiedy ludzie się wspierają i wspólnie próbują pomóc i znaleźć odpowiedź na to pytanie. Jednak wydaje mi się, że ostatecznie to my sami powinniśmy znaleźć tę odpowiedź. To nasze życie w końcu i my nim niejako rozporządzamy. Nikt inny. Dlatego tylko my sami możemy znaleźć sposób na życie. Dla każdego będzie to co innego. Dla mnie na przykład pomocny jest sport, by odreagować, by wyzwolić w sobie endorfiny. Nie jest to moją pasją. Sport jest sprawą chyba podstawową. Powinien taką być przynajmniej. Jest źródłem szczęścia niemal u każdego. Nie mogę jednak traktować go jako mojego sposobu na życie. To jest po prostu jeden z ważnych podstawowych elementów życia.

Wciąż zadaje sobie pytania. Jestem w tym szukaniu bardziej optymistyczna niż te 10 lat temu. Próbuję nowych rzeczy i czerpię z tego większą przyjemność niż dawniej. Wiem, że to jedyna droga do poznania nie tylko sposobu na życie, ale też na poznanie samej siebie. Dlatego znów wracam do pisania, do rysowania, do tańczenia, do wycinania, do sklejania i szycia - na razie u siebie w domu. Wiem, to takie trywialne, może nawet dziecinne zajęcia. W tym wieku powinnam już wiedzieć, co chcę robić w życiu. Ale jest inaczej. Studia na pewno mi w tym pomagają. Wiem, że polonistyka rozwinęła mi skrzydła na wielu polach. Praktyki i prace, których się podejmowałam także wiele mi dały. Ale jeśli ktoś by mnie zapytał, gdzie będę pracować po studiach, to odpowiedziałabym, że nie wiem.

Wiem jednak, jakie wartości mają tworzyć moje życie i być jego podstawą. Wiem, z jakich elementów ma się ono składać. A jakie ono ma być? Szczęśliwe i spełnione. Gdybym mogła odpowiedzieć temu rolnikowi, odpowiedziałabym mu pewnie: trzeba żyć dobrze.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziwacy w literaturze: nimfetki, motyle i sobowtóry Vladimira Nabokova

Koniec pewnego etapu